Paryż (Francja) - Luwr | |
Nie można nie być w Luwrze! No… nie można! Pałac króla Francji. Jedno z największych chyba muzeów świata. A na pewno jedno z bardziej obfitujących w perełki najwyższego sortu. Takie z serii z podręczników do historii i sztuki. Blisko 400 tys. eksponatów więc jest w czym wybierać – od antyku do współczesności. Kto co lubi, kto co woli ;). Meta dla króla, była to od wieków średnich, przy czym najpierw w wersji warowny zamek. potem przebudowany na renesansowy pałac aż Lemercier nadał mu barokowy szlif. Gdy Ludwik XIV przeprowadził się do Wersalu, tutaj została olbrzymia kolekcja dzieł i właściwie od XVII wieku mamy w Luwrze muzeum. To znaczy oficjalnie Luwr został uznany jako muzeum w 1793, ale już jakieś sto lat wcześniej funkcjonował tu salon wystawowy. Otwarto muzeum na krótko (trzeba było remont zrobić :)) z ekspozycją składającą się głównie z konfiskat… No taka historia i takie oblicza rewolucji… A potem baaaardzo rozbudował kolekcję Napoleon, głównie łupami wojennymi… No taka historia i takie oblicza zwycięzcy… Potem już poszło bardziej tradycyjnymi metodami: nabytki, dary i takie tam. Obecnie gigantyczne zbiory podzielone są na kilka działów, między innymi Starożytny Egipt, Starożytny Bliski Wschód, Rzeźba, Malarstwo, Rzemiosło artystyczne.... |
|
więcej | |
Kraków - Zpafgallery - "Penderecki" wystawa fot Janusza Marynowskiego | |
„Portret nie powstaje w aparacie, ale po obu jego stronach.”
|
|
więcej | |
Kraków - Opera Krakowska, „Cosi fan tutte” | |
Bo w sztuce cenne niekonwencjonalne spojrzenie! Tak jak nikt dotąd nie patrzył. Marzą nam się ostatnio wyjazdy, plaża, słońca odrobina (osobiście preferuję wersję – zachodzące... Barwy nieba wtedy cudne ;) a i anturaż zwykle szyty na miarę...) Wiem, wiem – oryginalnie w Neapolu, a nie w kurorcie dwie dzierlatki wkręcane są i kuszone... Ale w sumie w okolicznością pt. plaża i takie tam – milej dać się skusić ;) Sam wspomniany anturaż robi robotę - a co dopiero pomysły kuszących... Cała historia „Cosi fan tutte” Mozarta, stara i nudna jak świat. Niewierny/niewierna bo uległ/uległa chwili... nudy... tak czynią wszystkie/wszyscy ;) Tak to działa. Nad zauroczeniem nie da się zapanować. A wierność – jak konkluduje Don Alfonso na koniec – jest przereklamowana... :) W odsłonie Opery Krakowskiej – opowieść mimo swojej banalności – śmieszy. A o to przecież w opera buffa idzie! Kostiumy, scenografia, światło... Cały pomysł na spektakl – wymiata!! I tyle ;) A! W obsadzie z 13 III – S. Marszałowicz i M. Kutnik – cudowni!!! ...
|
|
więcej | |
Kraków - Teatr Ludowy, „Gdy przyjdzie sen” | |
„Gdy przyjdzie sen” A jeśli śni się tak na co dzień? tak od zawsze... bo jakoś zamiast pod nogi - to częściej chciałoby się w gwiazdy spoglądać... Bo się od urodzenia chce czegoś więcej niż chleba naszego... Ci, którzy potrafią tylko pod nogi, bo karki zbyt sztywne by głowę do gwiazd odwrócić – nigdy nie pojmą... I nawet jeśli się popełnia błąd za błędem – szarpiąc na łańcuchu konwenansów... To czasem się łańcuch udaje zerwać! A czasem on się coraz mocniej wokół szyi zaciska... i pomocna dłoń by go rozedrzeć wyciąga się zbyt późno... Nie dziwię się, że spektakl nagrody zgarnął. Na emocjach gra na wysokie „C”
fot. Teatr Ludowy |
|
więcej | |
Kraków - Bagatela, "Dialogi polskie, czyli Rozmowy prawdziwych Polaków z Gombrowiczem" | |
"Dialogi polskie, czyli Rozmowy prawdziwych Polaków z Gombrowiczem" w Bagateli. Karkołomna próba przeniesienia na deski "nieteatralnego" tekstu. I z sukcesem!! Spektakl stworzony na podstawie tekstów Witolda Gombrowicza, Henryka Rzewuskiego i Jędrzeja Kitowicza. I snuje się opowieść o mentalności, kulturze, obyczajach... takich naszych.... Czy fajnych – kto wie... naszych... Czasem o nich wiemy. Czasem nie uświadamiamy sobie jak są wyraźne. ...
fot. Bagatela |
|
więcej | |
Tyniec - "W klasztornej aptece" | |
Wystawy prezentowane w Muzeum w Tyńcu, mogę polecać w ciemno! Wystawienniczo i merytorycznie - chapeau bas! I tym razem też... „W klasztornej aptece”. Niewielka sala ekspozycyjna na parterze. Wchodzę. Otula mnie cudowny zapach suszonych ziół... No kurcze... Jako deklarowana wiedźma (taka od wiedzieć! :) ) myślę – no u siebie jestem! Zostaje! Faktycznie na wystawie mnóstwo suszonych specjałów, które w zielnikach, infirmeriach oraz aptekach klasztornych pojawiały się od wieków średnich. W sumie w kuchniach też, bo to i zdrowe i smaczne :). Wystawa opowiada o zgłębianiu wiedzy medycznej w klasztornych - za murem, ale i o prowadzonej zorganizowanej i profesjonalnej opiece medycznej dla ludności. Jest co oczywiste zaułek Hildegardy z Bingen, i poważne księgi medyczne i ziołolecznicze traktaty, mnóstwo naczynek i narzędzi do sporządzania mikstur, trochę rycin... Aż dziw, że na tak małej przestrzeni wystawienniczej tyle eksponatów. I wcale nie ma wrażenia stłoczenia. No pięknie i pachnąco! |
|
więcej | |
Kraków - Wawel, Zbroja młodzieńcza Zygmunta Augusta | |
A gdyby zbroję uroczą ktoś miała wyjątkową ochotę zobaczyć, to do końca lutego – można!! :) Młodzieńcza zbroja Zygmunta Augusta – bo o niej mowa stoi sobie w Sali Senatorskiej na Wawelu. Fajnie i zasadnie otulona dokoła wiszącymi tam arrasami... Dostaliśmy ją właśnie z Węgier, gdzie na mocy wyroku sądu arbitrażowego z 1933 była zdeponowana i przekazana ze zbiorów wiedeńskich jako zbroja króla Węgier Ludwika II Jagiellończyka. Okazało się, że owszem zamówił ją król Węgier – ale Ferdynand I i to jako prezent dla zięcia – młodocianego wówczas ale już koronowanego Zygmunta Augusta. Taki prezent na zaręczyny z córką Ferdynanda. Stąd zresztą na zbroi monogram z liter obojga E i S (Elisabetha, Sigismundus). A! Jeśli ktoś nie zdąży – to potem mam być jednym z eksponatów wystawy „Skarbiec Koronny i Zbrojownia” |
|
więcej | |
Kraków - Muzeum Kraków, Apteka pod orłem | |
Tak właściwie trochę w klimacie czasów, bo farmaceutycznie... „Apteka pod orłem” czyli oddział Muzeum Krakowa. To opowieść o słynnym aptekarzu Tadeuszu Pankiewiczu – właścicielu niniejszego przybytku, ale i opowieść o holokauście oraz o tym jak udawało się zachować w tych najgorszych czasach – człowieczeństwo. Pankiewicz to przecież nie tylko aptekarz ale i Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata... Generalnie aptecznie tu, co wyjątkowo nie dziwi. W samym pomieszczeniu głównym i laboratorium - ampułki, flakoniki, menzurki i setki słoiczków, łyżeczek, moździerzy, które do preparowania mikstur i medykamentów służyły. Ale oprócz receptur na medykamenty, można znaleźć też na wystawie recepty na przeżycie w realiach getta... Wystawienniczo – jak większość w MK – fajne. Spójne, logiczne, dobrze skomponowane. Eksponaty i rekonstrukcje, przeplatają się z instalacjami i wyświetlanymi materiałami filmowymi. Gdy się poszpera i skusi człowieka by uchylić np. szufladę – po łapkach się nie dostanie J A ciekawość nagrodzona zostaje odkryciem np. fotografii. Aż tak sobie myślę, co jeszcze można odnaleźć zaglądając do którejś z menzurek... kto wie, a nuż jakiś oczekiwany pomysł na specyfik ratujący dziś życie... kto wie... Z bycia kołem ratunkowym lub tarczą, podobno się nie wyrasta. To taki odruch bezwarunkowy, który uruchamia się, gdy ktoś obok wsparcia lub obrony potrzebuje. Hmmm... zadziała....? |
|
więcej | |
Sandomierz - Muzeum Okręgowe w Sandomierzu, wystawy stałe cz. 2 | |
Muzeum Okręgowe w Sandomierzu, ma też klimaty etnograficzne. Jedna z wystaw stałych dedykowana jest takim klimatom. To „Dawna wieś sandomierska” – głównie mowa o Sandomierzakach i Lasowiakach. Ekspozycja pozornie tylko chaotyczna. Zaczynamy od przydomowych i przydrożnych kapliczek oraz świątków, przechodzimy obok izby mieszkalnej – takiej z podsandomierskich wsi. No i dalej – jak to na takich ekspozycja zwyczajowo – trochę sprzętu rolniczego i przydomowego o zapomnianym już często zastosowaniu; trochę sztuki ludowej domorosłych twórców. Trochę nawet strojów ludowych też. Z wsi sandomierskiej przechodzi się do ostatniej sali. Ta dedykowana jest Iwaszkiewiczowi. W sumie małe zaskoczenie... |
|
więcej | |
Kraków - Muzeum Narodowe, Nowy Gmach „Geniusz baroku Szymon Czechowicz (1689 - 1775)” | |
W tle cichutko sączy się barokowa muzyka... A na ścianach wiszą barokowe... no właśnie... Barokowych golasów tu raczej nie znajdziecie, bo Czechowicz pruderyjnie swoich modeli w obfite szaty ubierał. Nowy Gmach w Krakowie i wystawa „Geniusz baroku Szymon Czechowicz (1689 - 1775)”. Na wystawie jak to zwykle tutaj – sporo ludzi. I to chyba nie efekt otwarcia muzeów. W Nowym Gmachu – zwłaszcza weekendowo – generalnie i zawsze jest sporo zwiedzających. Bo i też trudno się dziwić. Większość wystaw na wysokie C zrobiona. Czechowicz – też. Wydawać się mogłoby, że wstawienie ponad 200 prac może być nudnawe i takie klasyczne wystawienniczo z założenia. A tu niekoniecznie. Sale zaaranżowane tak, że sugerują wnętrze sakralne... ale nie dosłownie, nie agresywnie. To delikatna tylko sugestia miejsc, do których prace Czechowicza przecież były dedykowane. Toż dzieło sztuki niedoskonałej odbiera się w anturażu dla niego szytym na miarę. Tak to już bywa... dobrze lub źle wypada się na tle... Na środku salonik. Stół, jakieś fotele, wszystko w nienachalnej bieli. Na stole rozrzucone jakieś wzory graficzne, szkice.... Tak trochę jakaś pracownia, atelier artysty, a może tylko salon sztuki... W sumie Rzymsko... No ale to i uzasadnione. Toż Czechowicz w Rzymie barok chłonął, tam ucząc się światła, koloru, emocji, rysunku i takich tam drobiazgów artyście niezbędnych do życia... |
|
więcej | |