do początku   |   mapa serwisu   |   kontakt  

Czytelnia » Subiektywnie podglądane kultury świata
Łotwa - Ryga

Kamieniczki jak piernikowe lukrowane chatki. Tak kojarzy mi się Ryga. Kolorowo. I to w takich kolorach z klimatów barw jesieni: oranże, burgundy, żółcienie, sepie, ugry – no takie, które lubię! I do tego jeszcze wszystko kapie i kipi secesją!! CUDO. Miasto o długiej historii i zmiennych losach. Ryga była i Rzeczypospolitej obojga narodów, i szwedzka, i ruska, i radziecka, i łotewska. Na przestrzeni wieków działo się - ale to generalnie przywilej tych terenów… I chyba trochę tak tu jest. Jaka historia taka przestrzeń miejska. Bo ślady kilku co najmniej kultur można znaleźć tu bez trudu. Ale to nie są wpisane ślady w rodzimy krajobraz kulturowy. To raczej taka osobliwa mozaika współistniejących przestrzeni.

Fajnie jest po Rydze po prostu się powłóczyć. Nie omijając oczywiście kilku obowiązkowych punktów. Na początek z serii zoomorficznych. To słynny dom kotów zaprojektowany na początku XX wieku przez Friedricha Scheffela. Nazwę wziął od prężących się na dachu dwu czarnych kotów „przypadkowo” podobno ogonami odwróconych w kierunku Wielkiej Gildii. Rzeźba „Bremeńskich muzykantów” to też dość kultowe miejsce. Osioł, pies, kot i kogut – jedno na drugim zerkają przez żelazną bramę… Dom Bractwa Czarnogłowych, na większości pocztówek z Rygi chyba można znaleźć. Nazwa – od św. Maurycego. A wybór takiego patrona bo budynek należał do niemieckich kupców (w Niemczech Maurycy dość popularnym świętym jest). Dla nas historycznie istotne, że w budynku tym w 1921 podpisano traktat ryski. A! no i genialne w formie Centrāltirgus – centrum handlowe z 30 lat XX wieku. Jest też zamek krzyżacki i całe mnóstwo świątyń katolickich, protestanckich, prawosławnych i semickich. No i wieża radiowo – telewizyjna. Chyba w pierwszej trójce najwyższych w Europie. Warto wjechać bo panorama – prima sort! A z góry jeszcze lepiej widać gąszcz uliczek i zaułków, w których z upodobaniem można się potem zagubić przysiadłszy gdzieś na kawę albo kieliszek czarnego balsamu. A gdy głód by dokuczał – naaaaaleśniki…;) 

 

tekst i fot. ©LucynaMariaRotter

 
© 2024 www.lucynarotter.com.pl | Tworzenie stron internetowych