do początku   |   mapa serwisu   |   kontakt  

Czytelnia » Subiektywnie podglądane kultury świata
Armenia - przełęcz Selim

Czasem należy się na chwilę zatrzymać, by móc spojrzeć na całokształt - tak na spokojnie… 

Góry służą temu, a te o których myślę to Armeński Kaukaz. Urokliwych zakątków tam całe mrowie ale w jednej z przełęczy oprócz cudownych widoków jeszcze jeden powód by przystanąć. Karawanseraj to rodzaj zajazdu, gdzie w podróżni, pielgrzymi, kupcy i persony wszelkiej proweniencji mogły odnaleźć bezpieczne schronienie i zatrzymać się na trzy dni. W karawanseraj zwykle było także miejsce „zakwaterowania” dla koni, ...

więcej
 
Armenia - Sewan

Sewan ( Սևան լիճ) – największe w Armenii i jedno z najwyżej położonych w ogóle jezior świata. Ładnie tu… ryb – kilka gatunków ale rybaków już nie ma. Rośliny wokół trochę, ale bez fajerwerków wyjątkowości. I tylko sama tafla jeziora błękitna a właściwie błękitno szara. OK może nie ma cudownej barwy, ale jak lśni! Niestety decyzje prominentów zasiadających u władzy odcisnęły tu mocne i niekoniecznie dobre piętno. Gdy Stalin zdecydował zabawić się naturą i „nawodnić nieurodzajne tereny” - wody jeziora mocno obniżyły się i właściwie było o krok i to niewielki od katastrofy! Jezioro uratowano ale i tak poziom wody nadal się powoli obniża…T

więcej
 
Armenia - Sewanawank

Aszota – córka pierwszego króla Armenii wzniosła tu klasztor. Miała gust kobieta, bo urokliwym miejscem Sewanawank jest bez wątpienia. Klasztor wniesiony na niewielkim wzgórzu (celowo piszę – wzgórzu, bo pierwotnie klasztor był zbudowany na wyspie, ale gdy Stalin nakazał upuścić wody z jeziora – zabudowania znalazły się na półwyspie. Najbezpieczniej zatem chyba napisać - wzgórze), otulony z każdej strony niemal wodami jeziora. Błękit wody i nieba stanowi fantastyczne tło dla odbijającej się w błękicie bryle kościoła z czarnego tufu wulkanicznego. Stąd też nazwa – Czarny Klasztor. Może dlatego, że mocno na uboczu, a może przez dwuznacznie brzmiącą nazwę – klasztor ten przez dłuższy czas był miejscem, w którym niepoprawnie prowadzący się mnisi mieli szansę na „przemyślenie życia”… 

więcej
 
Armenia - Tatew

W Armenii „orlich” monastyrów sporo. Jednym z nich jest Tatew. Do niedawna nie do zdobycia – a przynajmniej dość trudny. W sensie dosłownym! Kręta, wąska droga przez głęboki wąwóz, na wysokie wzgórze… Generalnie pod górkę. Zmieniło się to w 2010 roku gdy została zrealizowana idea kolejki, którą wyjechać można niemal pod sam klasztor. Pierwsze zabudowania kompleksu datowane są na IX wiek, choć tradycja tego miejsca sięga wiele wieków wcześniej. Miejsce pod świątynie i zabudowania klasztorne nie zostało wybrane przypadkowo. Poza tym, że urokliwe i co nie bez znaczenia – trudno dostępne, to jeszcze jest to prawdopodobne miejsce pochówku św. Eustachego, ucznia św. Tadeusza Judy. W wiekach średnich monastyr kwitł. W bibliotece klasztornej przechowywano w latach prosperity ...

więcej
 
Armenia - Wagharszapat (hist. Eczmiadzyn)

Wagharszapat (dawniej Eczmiadzyn) to jedno z najstarszych miast Armenii, a na pewno miejsce, gdzie można odnaleźć najstarszy Armeński kościół. Kościół – Matkę zaczęto wznosić już w 301 roku a dwa lata później kościół już istniał i działał (obecny budynek to efekt przebudowy z V wieku). Według tradycji miejsce pod wzniesienie świątyni wskazał Grzegorzowi Oświecicielowi sam Chrystus (a przynajmniej nazwa o tym świadczy). Świątynia i przyległe zabudowania stały się siedzibą biskupa i patriarchów Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego. Stały się też ośrodkiem naukowym i szkolnym. W wiekach kolejnych kompleks stawał się coraz bardziej rozbudowany. Pojawiły się klasztory (najpierw Rypsymy potem kolejny - Gajany).

Miasto podzieliło losy tamtejszych ziem. Najpierw Turcy potem Mongołowie i Tatarzy, a na „deser” Rosja i jeszcze raz Turcy. Swoją drogą Eczmiadzyn to taka trochę nasza Częstochowa ...

więcej
 
Armenia - Zorac Karer

Miejsca tajemnicze, zagadkowe, które prowokują do zadawania pytań… Takim jest niewątpliwie Zorac Karer (śpiewające kamienie) – takie armeńskie Stoneheng. Tyle tylko, że to ormiańskie jest o wiele starsze od swojego angielskiego (i bardziej medialnego) krewniaka. Datowane są najczęściej i co najmniej na około 7 500 lat. Cały kompleks to 223 ustawione na sztorc głazy, z których w 84 wywiercone zostały okrągłe otwory o średnicy ok 5 cm. Część z nich ustawionych jest w okręgu, reszta pozornie rozrzucona wokół. Kamienny krąg był obiektem zainteresowań już od wieków średnich, badania na szeroką skalę przeprowadzono jednak dopiero w latach 80-tych XX wieku (badania kontynuowane są właściwie do dzisiaj). I co z nich wyszło? Że: albo to jest pogańska świątynia ormiańskiego boga słońca Ari; albo obserwatorium astronomiczne, albo osada otoczona kamienną palisadą, albo nekropolia… No łatwo nie jest. Każdy szuka niepodważalnych dowodów rzecz jasna. Tyle że, ...

więcej
 
Austria - Wiedeń

Wiedeńska krew”… albo nie… „Nad pięknym modrym Dunajem”… a może „Zemsta nietoperza”, „Czarodziejski flet” albo nie, nie… raczej „Marsz Radeckiego”, „Symfonia G-dur - Z uderzeniem kotła”, „IX Symfonia”, „Sonata księżycowa”, … a może na poważnie – „Requiem”!

Właściwie nie wiem z czym Wiedeń mi się kojarzy – chyba po prostu z cudowną muzyką, Straussa (dowolnie wybranego!), Beethovena, Mozarta, Haydn’a. A może to tylko CK przyzwyczajenia rodowitej krakowianki :), w każdym razie w Wiedniu nie sposób, nie „bywać”. Moja babcia jeździła do Wiednia na zakupy, dziadek opowiadał często jak obstalował sobie tam frak, a ja czasem spaceruję ulicami miasta, które teraz już nieco inny ma anturaż, nieco inny „przekrój społeczny”, nieco inną kolorystykę ulicy i… wspominam opowieści dziadka.

Chyba to naturalne, że krakowianie czują się tu jak u siebie. Przecież Wiedeń w XIX wieku stał się swoistym wzorem urbanistyki i architektury dla Budapesztu, Lwowa czy właśnie Krakowa (wiem, w tym ostatnim przypadku dalekie to echa, ale jednak echa). Miasto jest cudownym kalejdoskopem sacrum i profanum przeplatających się ze sobą epok i styli. Z jednej strony gotycki Stephansdom, obok barokowy Karlskirche, ...

więcej
 
Belgia - Bruksela

Czekolada zawsze nastrój poprawia! A jeśli jest potrzeba solidnej rekonstrukcji dobrego nastroju, to już tylko czekoladki belgijskie mogą zaradzić :)

Pierwsze wspomnienie z Brukseli jakie zwykle przychodzi mi na myśl to właśnie czekolada. Ale nie praliny jako takie. Niedaleko rynku jest sklep z czekoladkami, a na wystawie sporych rozmiarów fontanna – w której, rzecz jasna czekolada płynie kaskadą. Tak… Bruksela w moich wspomnieniach pachnie czekoladą z tej fontanny…

Bruksela to siedziba króla i parlamentu Belgijskiego, to miasto instytucji UE i NATO, gdy odwiedza się to miasto nie sposób o tym nie pamiętać (budynki tych instytucji – zwłaszcza dwu ostatnich, kłują w oczy monumentalnymi bryłami), ale chyba przyjemniej zanurzyć się w historię i sztukę tego miasta. Sporo tu „literackich” pomników, bo i Don Kichot z Sancho Pansa dumnie na cokole się pręży wypatrując wroga, i słynni ślepcy potknęli się i o mało nie zlecą z kolumny, i jeszcze bardziej słynny Manneken pis (tak lepiej brzmi niż „siusiający chłopiec”). Chłopczyna (według legend syn królewski lub mały bohater, który uratował miasto) często odziewany jest schludnie.

...

więcej
 
Bośnia i Hercegowina - Medjugorie

Oficjalne stanowisko Kościoła – chmmm… no nie wiemy… Ja też nie wiem, i właściwie nawet rozumiem powściągliwość w decyzji hierarchów. Nie odczuwałam jakiejś wyjątkowej potrzeby odwiedzenia Medjugorie, kiedy jednak okazja się trafiła by pojechać do Bośni i Hercegowiny odwiedziłam też to miejsce. Upalnie było mocno (nawet jak na moje standardy!). Kościół w centrum miasteczka powściągliwy w wystroju i zdobieniach, wokół olbrzymie parkingi czekające na pielgrzymów lub turystów, wszechobecna chińszczyzna plastikowych pamiątek z „miejsca świętego”… Na szczęście właściwy cel, trzeba było zlokalizować dalej nieco. Szlak straganów z pamiątkami zaprowadził mnie bezbłędnie do miejsca, gdzie należało rozpocząć wspinanie się na zbocze wzgórza. Ceglaste w barwie kamienie i ziemia (dla lokalnych normalne – dla mnie było zaskakujące); wąska kręta, właściwie trudna momentami do zlokalizowania droga wiodła w górę,..

więcej
 
Bułgaria - Aładźa

Monastyry wykute w skale. W Bułgarii jest ich kilka. Najbardziej znanym to Аладжа манастир (monastyr Aładźa). Jego popularność wynika zapewne z powodu bliskiej odległości od Złotych Piasków. Znudzony leżeniem na plaży turysta szuka przecież atrakcji możliwie blisko. Bo znużony, ale przecież nie na tyle by godzinami jechać do „atrakcji turystycznej”! W niemal pionowej skale wyżłobione korytarze i cele zamieszkiwali niegdyś mnisi. Przed wiekami monastyr rzeczywiście Aładźa (kolorowy). Dziś po średniowiecznych freskach niewiele zostało, a to co widać jest mizernych, choć wypłowiałym cieniem dawnej świetności. Największy rozkwit klasztor przeżywał w wiekach średnich. Choć po skalnych półkach już dawno przestali przechadzać się rozmodleni mnisi (zastąpiły ich tłumy krzyczących turystów) to całość wygląda imponująco i nierzeczywiście. ...

 

więcej
 
<<  poprzedni  1   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15   16   17   18   19   20   21   22   23   24   25   26   27   28   następny  >> 
 
© 2024 www.lucynarotter.com.pl | Tworzenie stron internetowych